Zabudowa bagażnika i butli TOYOTA VZJ 90



Jest to "przedruk" tematu który napisałem na forum Stowarzyszenia TLCoC.

Oryginalny tekst i komentarze użytkowników forum znajduje się tu:

http://tlc.org.pl/forum/viewtopic.php?f=12&t=3417

Zabudowę robiłem w lutym 2010 roku. Tekst trochę jedynie zredagowałem. Tyle tytułem wstępu. Zaczynamy robić zabudowę.




Termin rozpoczęcia prac nad zabudową trochę się przesunął, bo czekałem na nową, większą butlę gazową. W końcu jest. 90 l w poprzek bagażnika. Tak wygląda pacjent. J90 wersja 3 drzwiowa.








Do wykonania zabudowy potrzebna jest sklejka, ja używam 10-12 mm wodoodporną, wkręty, zawiasy, klej do wykładzin, wykładzina, trochę tektury ze starych pudełek. Jeśli chodzi o narzędzia to potrzebna jest wyrzynarka, dobrze mieć krajzegę no i oczywiście podstawowe narzędzia typu młotek, śrubokręt, nożyczki itd.

Całość prac zaczynamy od pomysłu. Nie musi być to dokładny projekt, ważna jest wizja, ogólna koncepcja i zapał do pracy .

Ponieważ lubię proste i praktyczne rozwiązania, moja koncepcja jest taka, by zabudowa opierała się na dwóch zrobionych ze sklejki bokach i na butli.


Najpierw z tektury po przymierzałem i powycinałem szablony boków.




















Jak już wszystko pasowało, przerysowałem szablony na sklejkę i wyciąłem.




















I już są boczki.




Teraz trudniejsze zadanie, blat. By dobrze pasował, trzeba odwzorować kształt boków i tyłu bagażnika. Ale od czego są szablony.


































I już blat wycięty. Ku mojemu zaskoczeniu pasował od pierwszego razu.



Jak do tej pory wykonałem 3 elementy. I w tej formie przez tydzień testowałem zachowanie zabudowy.




































Okazało się, że zostawiłem zbyt dużą przerwę między końcem zabudowy a klapą bagażnika. Drobne zakupy po wypadnięciu z toreb, spadały na dół, a w trakcie otwierania bagażnika wypadały na glebę.


Wersja alfa wylądowała w koszu .




Przyznam, że długo się zastanawiałem, jak rozwiązać dostęp do schowka na lewarek i ostatecznie zastosowałem najprostsze rozwiązanie, czyli olałem schowek, a lewarek będę woził w jednej z bocznych przestrzeni .

Wczoraj powstał pomysł na wersję beta .
Od razu wziąłem się do pracy i proszę, już jest.




Myślicie pewnie że to szuflada, a tu niespodzianka. To magiczny schowek by fobos, który nie wymaga stosowania prowadnic .





jest całkiem pojemny....





























a tak to działa.
























Zamiast prowadnic, zastosowałem małe i tanie ( po 2,50 szł/szt. ) zawiasy .













Wpadłem na pomysł, by całość była w miarę łatwo demontowalna. Czyli odkręcamy blat i do tyłu wyciągamy moduł z zasobnikami, a blat do przodu, obracamy, wyciągamy i po zabudowie nie będzie śladu.




By to uzyskać, do części z pojemnikami dodałem listewki dzięki którym po odkręceniu blatu, dół trzyma się w całości i można go bez problemu przenosić.


































Sporym wyzwaniem był mniejszy pojemnik. Ten który będzie przed zaworem. Ale znowu szablon, wycinanka i powstało coś takiego.




















Przy okazji znalazłem fajne miejsce na rurę od tirfor'a. Pojemniki będą miały małe blokady, po zdemontowaniu których będzie można je odchylić na płasko ( tak jak na tych zdjęciach większy, lewy pojemnik ), dzięki czemu będzie dostęp zarówno do rury, jak i do zaworu na butli z gazem.


A tak wygląda zabudowa w stanie surowym w pozycji transportowej



i z otwartymi pojemnikami.







No i jedziemy dalej. Na specjalną prośbę @lucjan'a z forum TLCoC, wprowadzam specjalistyczne narzędzie, które na zdjęciu poniżej wskazuje klej do wykładzin w spraju, który okazał się strasznym g......



Do cięcia wykładziny użyłem nożyka do tapet. Najlepiej się tnie przy metalowym przymiarze. Ja używam płaskownika, który mi został po jakimś poprzednim motaniu.




A tak wygląda mój pomocnik do trzymania strzałeczki


















Najpierw na posmarowaną klejem powierzchnie górną, przyłożyłem równo wykładzinę i dobrze docisnąłem do kleju. Po spodniej stronie przytwierdzam ją zszywkami tapicerskimi.






















Ważne by po górnej stronie była gładko i równo przyklejona.














Po sprawdzeniu, że wszystko o.k. można zająć się dopieszczeniem spodu, który tak nie może wyglądać.













Po wyrównaniu brzegów i zagęszczaniu zszywek cały brzeg jest równy i nic nie odstaje.
















Czas na pierwszą przymiarkę. Jak widać kolorek i faktura wykładziny dobrany idealnie







Dziś zabawa w tapicera.


Zacząłem od zakupu zwykłego, gęstego kleju do wykładzin w cenie 8 zł za litrowe opakowanie. Niestety okazało się, że w warsztacie jest za zimno ( ok. 0 stopni ) i klej nie dawał się rozprowadzić bo był za gęsty. Musiałem zmienić lokal i przeniosłem się do piwnicy. Tu jest 15 stopni i można pracować. Najpierw oprócz narzędzi do cięcia przygotowałem narzędzia do nakładania kleju. A są to zakoszona Eli z kuchni łopatka do ciasta i skrobaczka do szyb .


Zanim zacząłem kleić musiałem poczekać, by wszystko złapało odpowiednią temperaturę. Czas ten wykorzystałem na przymiarkę, czy wszystko co planuję zmieści się w nowej zabudowie. Jak widać sprzęt ratunkowy się mieści




































A później było kilka godzin oklejania.
























Tak wyglądają fronty zasobników.















Stwierdziłem że pójdę na całość i w środku też dałem wykładzinkę

























Po wczorajszym tapicerowaniu, dziś przymiarka i niestety wtopa. Jakoś nie pomyślałem, że będzie widoczny rant sklejki będącej spodnią częścią zabudowy.





Ale co tam, 15 minut z nożyczkami, zszywaczem i po kłopocie. Przy okazji zapadła decyzja, że z resztek wykładziny okleję boki zabudowy ( te które tworzą te małe kieszenie między zabudową a nadwoziem ).


Czas na wykańczanie. Na pierwszy ogień poszły ograniczniki otwarcia kieszeni. Sporo kombinowałem, bo założenie było takie, że musi istnieć możliwość szybkiego ich zdjęcia, by można było otworzyć kieszenie do końca i dostać się do zaworu od butli, czy rury od tirfor'a. I tu z pomocą przyszłą Ela . Widząc moją zamyśloną minę i przymiarki z kolejnymi blaszkami, zasuwkami i krzywkami, powiedziała: "A nie możesz tego zrobić na sznurek" .




Okazało się to jednak trochę bardziej skomplikowane niż na początku mi się wydawało. By mieć solidny punkt zamocowania końca sznurka, musiałem wymienić tylną górną rozpórkę, na grubszą. Teraz już mogłem wywiercić w niej dwa otworki, przez które przewlekłem linkę.












Koniec linki zabezpieczyłem węzłem żeglarskim, tak zwaną ósemką.









W bokach zasobników nie zrobiłem otworów do zamocowania sznurka, bo by odpiąć ogranicznik, musiałbym za każdym razem rozwiązywać zaciśnięty węzeł. Wpadłem na prosty pomysł, by zrobić w sklejce nacięcie i w to nacięcie od góry wciskać sznurek zakończony ósemką. Zakładanie i zdejmowanie ogranicznika w czasie krótszym niż jedna sekunda.


















































A tak pracują ograniczniki przy otwartych kieszeniach.























Teraz uchwyt na rurę od tirfor'a. Do jego zrobienia wykorzystałem dwa uchwyty do rurek instalacyjnych 37 mm. Niestety są trochę za duże, ale jedyne dostępne mniejsze to 28 mm i są za małe.























Ale co tam, ze ścinek wykładziny zrobiłem wypełnienie, dzięki któremu rura nie ma żadnego luzu ....














i jest solidnie zamocowana.









Teraz mocowanie blatu do podstawy zabudowy. Pierwotnie miałem to zrobić w prosty sposób, przytwierdzając balat wkrętami wchodzącymi w czoło pionowych ścianek podstawy ( nawet już powierciłem otwory ). Doszedłem jednak do wniosku, że łebki wkrętów na płaszczyźnie blatu, będą wyglądać bardzo paskudnie. Pogrzebałem w starych zabawkach dzieci i w ruskim zestawie "mały konstruktor" znalazłem takie śliczne małe kątowniczki.






Oprócz nich były tam też takie fajne blaszki, które stanowią teraz mocowanie zabudowy do podstawy zbiornika na gaz. Mam alergię na wiercenie jakichkolwiek dziur w nadwoziu samochodu, stąd taki pomysł na umocowanie zabudowy.














Dół zabudowy przykręcony .......
















rura od tirfor'a na miejscu .......















blat przykręcony .........











i oto jest ......, moja nowa zabudowa do J90
















A ....... prawie zapomniałem. Zabudowa i butla zasłaniają dostęp do dźwigienki umożliwiającej podniesienie do przodu tylnych foteli. Ale na to też znalazłem sposób



























Całość kosztowała mnie ok. 200 zł i 4 dni pracy. Poszło by szybciej, żeby nie robienie fotostory