Era "Microcampera" cz. 2

By nie trzeba było przewijać przydługiej relacji, poniżej w nowym poście kontynuacja tematu Nadchodzi era "Microcampera" :) 



Dzień 11

Dziś był dobry dzień. Powoli, ale wszystko jakoś tak zaczyna nabierać kształtu. 
Zanim wziąłem się do pracy podjechałem do hurtowni stolarskiej by zrobić małe zakupy. Kupiłem dwa komplety prowadnic do szuflad i wieszaki. Szokiem dla mnie była cena prowadnic. Wyglądają porządnie, ważą swoje, długość 30 cm, łożyskowane na kulkach, zabezpieczenie przed samoczynnym otwieraniem się szuflady - cena 9 zł za komplet. Powinny być znacznie droższe.
Oprócz prowadnic kupiłem sobie wieszaki. Jeden zamontowałem z przodu deski maskującej, którą sobie zrobiłem. Tak na marginesie, z tą deską to był świetny pomysł. Nie dość że zasłoniła dziury po zdjęciu przegrody, to jest nośnikiem zasłonki, a teraz zamontowałem do niej wieszaki.





























Dziś ciepło, się zgrzałem, to i wieszaczek się przydał do odwieszenia flanelki :).





























W tylnej części zamontowałem dwa wieszaki przy prawym wejściu, czyli w miejscu, w którym wiszące ubrania nie będą przeszkadzać w spaniu.





























No i znowu przymiarki. Tym razem wywlokłem prawie cały sprzęt który chcę upchnąć. Kluczowe okazało się zrezygnowanie z tylnej bakisty ( którą zrobiłem wczoraj :) ), przesunięcie butli z gazem bardziej do przodu, czyli przed baniak na wodę i minimalne poszerzenie zabudowy.



Wiem już jak ma wyglądać zabudowa, to mogę w końcu wziąć się do pracy. Przy okazji zdradzę mój patent na równe cięcie długich odcinków sklejki wyrzynarką.



I tak po kilku godzinach cięcia i skręcania powstał szkielet zabudowy prawej strony.


Pod lodówką jest przewidziane miejsce na akumulator, separator i przetwornicę. By mieć do nich dostęp zrobiłem dziurę w blacie.



W przejście między zabudową prawą i lewą mieści się drabina i skrzynka której używam w pracy, czyli udało się również połączyć przyjemne z pożytecznym.

Jutro przerwa w pracach, jadę do błota. :)


Dzień 12


No i wyszła mała zmyłka. Rano wcześnie wstałem i zaprojektowałem sobie tablicę główną. Najprawdopodobniej będzie wyglądać tak jak na obrazku, chyba że Intelle zaproponuje mi jakieś inne rozwiązanie.


A teraz już naprawdę jadę do błota :).


Dzień 12 + 1 ;)

Dziś tak szybko i ochoczo wziąłem się za zabudowę, że nie miałem nawet kiedy porobić zdjęć z poszczególnych etapów prac. Jeszcze sporo brakuje do skończenia tej części, ale już wyraźnie widać co i jak.

























W środku miejsce na butlę gazową i zbiornik na wodę. Ponieważ butla z reduktorem jest niższa niż wysokość zabudowy, robiąc pod nią podest, uzyskałem mały schowek na narzędzia, czy inne drobiazgi.

























Ta dziura w zabudowie służy do odkręcania i zakręcania butli z gazem. Docelowo będzie miała klapkę.





























Moduł z szufladami będę jeszcze chyba przerabiał. Docelowo pomysł jest taki, by na samym dole była kuchenka, wyżej wysuwany blat/stolik, a na samej górze szuflada. Ponieważ jeszcze nie wiem jaką kuchenkę zainstaluję, na razie nie robiłem frontów zasłaniających szuflady. Nie mam też trzeciego kompletu prowadnic.

 Zrobiłem też dekiel na półkę pod lodówką, tak by mieć dostęp do elektryki.



Oczywiście na koniec Ela sprawdziła funkcjonalność poszczególnych rozwiązań ;) .




Dzień 14

Dziś wykańczam prawą zabudowę. No może jeszcze nie do końca, muszę poczekać na kuchenkę gazową, by ustawić szuflady, ale można już wszystko dopasować i dorobić uchwyty mocujące zabudowę do samochodu. 
Zanim wziąłem się za ostateczne ustawienie zabudowy technicznej stwierdziłem, że by wszystko było równiutko, najpierw muszę zrobić rozkładane blaty do spania i ich mocowania.

Mój magazynek jak zawsze jest niezawodny. Znalazłem w nim dwa dwumetrowe kawałki kątownika 25/25 mm. Po krótkiej obróbce skrawaniem i wywierceniu kilku otworów, mogłem zacząć mocować wsporniki do istniejącej już zabudowy.







































Ostatni wspornik zamocowałem do nowej zabudowy i mogłem rozpocząć przymiarki.
















Prawda że równo :).








Jak zawsze, do zamocowania zabudowy wykorzystuję istniejące gwintowane otwory w nadwoziu. Ponieważ zabudowa jest wysoka i ma szuflady, oprócz mocowania na dole, otrzymała dwa mocowania pod górnym blatem. Pod kątowniki podkleiłem gumę, by nie porysować nadwozia :).


Blaty wyciąłem wcześniej. Bardzo ułatwiły mi ustawienie i zamocowanie prawej zabudowy. Po skręceniu całości, z radością stwierdzam, że wszystko idealnie pasuje. 

Spanie gotowe.




















Następnie wspólnie z Elą zrobiliśmy próbę techniczną. Zabudowa dostała certyfikat wytrzymałości klasy " Dwa Czyżyki w godach ". ;) Zdjęć nie miał kto zrobić, ale może to i lepiej :).

Wieczorem całość zdemontowałem i przygotowałem do wykończenia. Co mogłem to pomalowałem lakierobejcą w kolorze Venge. Uwielbiam drewno pomalowane lakierobejcą.


Już miałem oddać się błogiemu lenistwu, gdy na mail przyszły wyceny z Intelle i musiałem zabrać się za stworzenie ostatecznej wersji tablicy głównej. 
Zmieniłem woltomierz VOLT2 na VOLT3 ( prostszy ) i usunąłem z tablicy napisy, przez które ktoś mógłby podejrzewać mnie o narcyzm ;).  Teraz tablica wygląda tak:



A tak wygląda schemat instalacji elektrycznej.




Dzień 15

Dziś dotarły pierwsze zakupy. Kuchenka i dwa zbiorniki na wodę z kranikiem po 20 l każdy.


W końcu mogę skończyć szuflady. Temat okazał się znacznie trudniejszy niż początkowo przypuszczałem. Do tej pory wszystkie wymiary dopasowywałem do samochodu i do danych podawanych przez sprzedawców na aukcjach. Z kuchenką trafiłem idealnie. Nie przewidziałem jednak, że powinna być sporo węższa niż szuflada. W efekcie po wysunięciu szuflady są niewielkie problemy z utrzymaniem pokrywy w pionie. Ale po odpowiednim jej ułożeniu na kuchence jakoś daje radę. Czyli nie jest tak źle. W trakcie prac wyszło też, że muszę zrezygnować z frontu szuflady w której jest kuchenka. Po pierwsze byłby utrudniony dostęp do kurków, a po drugie, drewniany front podczas gotowania mógłby się zapalić. Ostatecznie ta część zabudowy składa się z trzech części i zamknięta wygląda tak:


tak z wysuniętą i gotową do gotowania kuchenką:


tak z wysuniętym blatem:


a tak z wysuniętą szufladą, która kosztowała mnie dziś najwięcej pracy, ale wyszła całkiem fajnie:



Dziś odbyła się też pierwsza próba podłączenia i odpalenia kuchenki. Kawki na razie nie było, ale wszystko działa jak należy. Wykombinowałem też sprytny sposób zamocowania kuchenki tak, by nie latała po blacie na którym leży. To te małe listewki z dwoma wkrętami.


Ponieważ mam już docelowe zbiorniki na wodę, mogłem wszystko dokładnie przymierzyć i okazało się, że w zabudowie pod zbiornikiem mogę wygospodarować sporo miejsca. Ale to zrobię chyba dopiero pojutrze, bo dziś padłem jak mucha i nie miałem już siły, po ośmiu godzinach w warsztacie, docinać kolejnej sklejki. Czyżby przyszedł pierwszy kryzys :( .


Dzień 16

Zanim wróciłem do domu, podjechałem do zaprzyjaźnionego zakładu oponiarskiego ( POGUM ). Od początku nie podobały mi się malutkie kółka na jakich sprzedawany jest Nissan NV-200. Powoli zbliża się zima, trzema pomyśleć o wymianie opon na zimowe, to dlaczego by nie wykorzystać okazji i zakupić trochę większe kółka. Po przymiarce okazało się, że zamiast opon w rozmiarze 175/70R14, spokojnie wchodzą opony 175/80R14 lub 195/65/R15. Niby nieduża różnica, ale 3,5 cm na prześwicie samochodu i ponad 11 cm na obwodzie koła, to zawsze coś, a przy okazji zaliczę pierwszy off-road'owy tuning ;).

Powoli  widać koniec prac nad prawą częścią zabudowy. Dziś zacząłem od dorobienia półki na zbiornik wody. To taki patent dzięki któremu nie dość że zyskałem miejsce na różne szpargały, to jeszcze dzięki podniesieniu baniaka do góry, wygodnie będzie można napełniać wodą naczynia. 


 Z przodu zbiornik opiera się o butlę, z tyłu o drzwi a by nie latał na boki, zrobiłem taki mały ogranicznik.


Teraz pozostało już tylko przymierzyć czy wszystko pasuje.



W zasadzie to koniec prac konstrukcyjnych. Teraz pozostało upiększyć zabudowę, czyli znowu na warsztacie wykładzina, klej, zszywacz tapicerski i nóż. Po kilku godzinach to co miało być oklejone, zostało oklejone. 




Na dziś koniec. Piątek, to trzeba odreagować cały tydzień. Jutro sobie spokojnie popracuję.


Dzień 17

Jak wiadomo "Na kaca, najlepsza praca". Rano ( jeśli 10-ta to jeszcze rano ;) ) poszedłem do warsztatu. Pracy pozostało już naprawdę niewiele. W ramach rozruchu rozpocząłem od powyjmowania zszywek z wykładziny na widocznych bokach zabudowy. A że wbiłem ich kilkaset, to do południa miałem zajęcie. Wykroiłem jeszcze otwór na dekiel pod lodówką i mogłem zabrać się za lakierowanie ostatnich elementów. Suszyć muszę je już w domu, bo w warsztacie za zimno i nawet po kilku dniach lakier jest nadal wilgotny.


Dziś po raz pierwszy ucieszyłem się, że Ela latem pomalowała bramę wjazdową. Nie żeby mi się podobał szary kolor, bo wolałem niebieski, ale po malowaniu zostało pół puszki farby, którą mogłem wykorzystać do pomalowania kątowników. :)






















Teraz najgorsze. Trzeba cierpliwie poczekać aż wszystko wyschnie i dopiero wtedy będę mógł złożyć i zamontować w samochodzie prawą część zabudowy.


Dzień 18

Polakierowane wczoraj elementy, jeszcze zupełnie nie wyschły, ale nie mogłem spokojnie usiedzieć w domu, tym bardziej że do końca prac tak blisko.

Dobrze że sobie przypomniałem o oświetleniu na suficie, które będę przecież robić. By zasilić listwy LED, poprowadziłem przewód od miejsca w którym planowana jest tablica rozdzielcza, do miejsca które docelowo znajdzie się nad podsufitówką. Na wszelki wypadek wciągnąłem przewód 3x1 mm, będzie zapas na drugi, a może i trzeci obwód. 


Wbrew pozorom, przeciągnięcie kabelka, wcale nie było proste. Przypominało trochę wymianę pierścieni tłokowych przez rurę wydechową. Ponieważ nie za bardzo szło, postanowiłem ułatwić sobie zadanie i próbowałem ściągnąć panel maskujący na prawej ścianie. Niestety okazuje się, że wyciąganie klipsów którymi są mocowane boki, nie jest moją domeną i po kilku minutach walki doprowadziłem do pierwszej usterki. Złamałem klipsa :(. 
Udało mi się na szczęście na tyle uchylić panel, że wyłapałem i podałem dalej przewód opuszczony z góry. Mam nadzieję, że więcej awarii dzisiaj nie będzie.

Jeszcze trochę lepi ale co tam, montuję zabudowę do samochodu. Przygotowane w zabudowie punkty montażowe pasują idealnie do fabrycznych otworów i już po kilku minutach moje oczy cieszy prawa strona zabudowy.



Ta dziura we froncie, to nie robota ani myszy, ani dzięcioła.

To klapka po otworzeniu której mogę otwierać i zamykać zawór na butli. Postanowiłem zastosować najprostsze rozwiązanie, czyli zawiasem klapki jest wykładzina. Jak się zacznie odklejać, to najwyżej podkleję kropelką.

Najbardziej jestem zadowolony ze sposobu, w jaki rozwiązałem miejsce na butlę gazową i kanister na wodę. Tak wygląda "na pusto":


Tak tylko z butlą gazową:




A tak ze zbiornikiem na wodę:

                                      
Garsoniera już prawie gotowa. Teraz nie będę się musiał bać, że jak mnie Ela wywali z domu, za to ciągłe siedzenie w warsztacie, to będę spał pod mostem. Nie dość, że już mam gdzie spać, to jeszcze rano mogę sobie zrobić kawusię, a jak dorobię materace, to będzie miękko i przytulnie. :)




Jutro pierwszy test drogowy :) .


Dzień 19

Test drogowy wypadł dobrze, nic nie stuka, nic się nie otwiera.

Dziś łamigłówka. Zadanie dla wytrwałych ;). Kupiłem arkusz gąbki T30 o wymiarach 200/120/10. Trzeba z niego wyciąć materace. Zadanie niby proste, ale zobaczmy jak to wygląda na rysunku.


Ta część zaznaczona kolorem błękitnym, to materace które będą zdejmowane na dzień. Górna krawędź zabudowy to 60 + 85 czyli 145 cm, a gąbka ma szerokość 120 cm. Poza tym takie trzy materace byłyby bardzo niepraktyczne z uwagi na to, że pod nimi będą bakisty. Trzeba więc zrobić więcej mniejszych poduch. Po dopasowaniu do rozkładu pokryw bakist i takim rozmierzeniu, by łączenia materacy w trakcie spania nie wychodziły pod biodrem, powstał taki układ.


No i teraz zadanie. Jak poszczególne kawałki wyciąć z zakupionej gąbki. Jak widać poniżej, trzeba będzie trochę pokombinować.



Zapomniałem dopisać wymiarów kawałków po podziale. Idąc z lewej od góry:

73/60             40/48            40/37
                     33/48
77/60             77/48
40/60             40/48



Rozwiązanie jutro :).

A jak dla kogoś powyższe zadanie to bułka z masłem, to proponuję wersję zagadki dla zaawansowanych. Zamiast dwóch materacy w prawym górnym rogu, dajemy jeden o wymiarach 40/85. Chodzi o taki układ:


I odpowiednio wymiary:


73/60             40/85
                      33/48
77/60             77/48
40/60             40/48

Rozwiązanie również jutro :)


Dzień 20


Rozwiązanie pierwszej łamigłówki.




Jest wieczór, to zamieszczam rozwiązanie drugiej łamigłówki.



Nikt nie nadesłał żadnej odpowiedzi. Pewnie łamigłówki były za trudne. A może dlatego że nie przewidziałem nagród ;)



Dzień 21

Czas tuningu ;) . Kurier przywiózł opony. Wybrałem 175/80R14C Sava Trenta Quartet Frigo 99/98P. Przy okazji przekonałem się na własnej skórze, że posiadanie samochodu ciężarowego, niesie za sobą pewne nieprzyjemne konsekwencje. Jeśli chodzi o opony, niedogodność polega na tym, że by w razie wypadku ubezpieczyciel wypłacił odszkodowanie, trzeba jeździć na oponach z oznaczeniem C. Opony te są znacznie droższe od zwykłych opon, które mógłbym założyć, bo przecież w firmie nie wożę ciężarów tylko drabinkę, skrzynkę, powietrze i VAT. Opony te są podobno znacznie mocniejsze, to może na dłużej wystarczą.

Przed zmianą opon
















Po zmianie opon.















i ten agresywny bieżnik ;)


















Coś czuję że na wiosnę założę felgi 15' i jeszcze większe opony :).


Łamigłówki rozwiązane, gąbka dowieziona

















można zacząć rżnięcie.


















Po kilkunastu minutach przymiarka i .......... na szczęście wszystko pasuje :)



A tak będzie w wersji imprezowej ;). ( nie miałem siły wypakować do zdjęcia firmowych klamotów ).





























Teraz wszystko w rękach Eli i maszyny do szycia.